Znajści
Ałharytmičny łacinski varyjant
29.08.2016 / 00:308RusŁacBieł

Aleś Bialacki: Što ja vynies z turmy

Apublikavana ŭ «Dziejasłoŭ», №81 (2, 2016).

02 krasavika, 2014
Babrujsk, kałonija №2

Žyćcio majo paviarnułasia takim čynam, što ŭ viek, kali taki srodak kantaktavańnia, jak list, napisany ad ruki na papiery, i paštoŭka — adychodziać u niabyt, sastupajuć miesca biazdušnaj elektronnaj pošcie ci telehramapadobnym sms, ja naadvarot apynuŭsia ŭ listoŭnaj płyni. Składana apisać adčuvańni čałavieka, jaki za dva z pałovaj hady sam napisaŭ bolš za tysiaču listoŭ i paštovak i atrymaŭ razoŭ u dvaccać bolej! U asnoŭnym heta byli listy padtrymki. Pad niekatorymi ź ich, i na listach, i na paštoŭkach, niekalki, a to i dziasiatki podpisaŭ. Niazvykła apynucca ŭ fokusie hetakaha listapadu. Ja miarkuju, što nie zasłužyŭ takoj uvahi. Ale padobnyja rečy, mabyć, adbyvajucca biez uliku tvajho žadańnia-niežadańnia.

Ja dobrasumlenna prahladaju ŭsiu svaju karespandencyju, hetyja listy, paštoŭki, telehramy. Časam jany koratka padpisanyja: tolki podpis, adno-dva słovy ci adzin-dva standartnyja, vyprabavanyja na inšych viaźniach, adpracavanyja za dziesiacihodździ, skazy. Časam jany bolš razhornutyja, bolš detalizavanyja i ekspresiŭnyja, napisanyja dziećmi, padletkami, moładździu, ludźmi siaredniaha vieku i stałymi ludźmi. Jany prychodziać z roznych krainaŭ i kantynientaŭ, i kožny ź ich maje svaju asobnuju niepieradavalnuju enierhietyku.

Mianie ŭražvaje, što kožny z hetych pieravažna nieznajomych ludziej u roznych abstavinach znachodziŭ chvilinu času, i ci spyniaŭsia, idučy kala pikietu, i staviŭ podpis, padpisvaŭ standartny skaz, ci doma pisaŭ ad ruki abo nabiraŭ na kampjutary hruntoŭny list, ci ŭ kampanii, u kłasie ci ŭ hrupie malavaŭ niešta ci vyrazaŭ i kleiŭ aplikacyju albo vycinanku, ci padpisvaŭ biaspłatnuju paštoŭku, vyciahnutuju z kišeńki dla postkrosinhu ŭ bary.

Jany, usie hetyja listy i paštoŭki, vielmi darahija mnie. I ad viadomych ludziej — piśmieńnikaŭ, palitykaŭ, hramadskich dziejačaŭ, i ad siabroŭ i znajomych, i ad zusim nieviadomych školnikaŭ i piensijanieraŭ, šmatdzietnych maci, viernikaŭ i studentaŭ. Hetyja čaścinki ludskich dušaŭ składajucca ŭ adnu vialikuju, jarkuju i strakatuju mazaiku.

Kali-niebudź ja zrablu vystavu z hetych listoŭ i paštovak. Jak prykład salidarnaści. Buduć tam viasiołyja dziciačyja malunki sa śnieham i kanadskimi chvojami, ź italjanskim soncam i moram, zmaharnyja malunki z Polščy z murami, jakija raźlatajucca ad vybuchu ŭščent. Buduć rupna vyštukavanyja aplikacyi z kalarovaj papiery, z naklejenymi šmatkami skury, bliskučymi strazami i pasypanyja šklanoj pudraj. Buduć admysłova nadrukavanyja ŭ Hałandyi i Bielhii, Aŭstryi i Niamieččynie paštoŭki. Buduć samarobnyja pisulki, zroblenyja z fotazdymkaŭ, i šykoŭnyja kramnyja paštoŭki, vydrukavanyja na krejdavym reljefnym kardonie.

Ja zaŭsiody ŭvažliva razhladaju vyjavy na paštoŭkach. Jany nadzvyčaj raznastajnyja. Najbolš vyjavaŭ z žyviołami i ptuškami, kvietkami i krajavidami, žyvapisam i haradskimi vidarysami.

Paštoŭki iduć z usiaho śvietu, z Amieryki i Kanady, z Aŭstralii i roznych kutkoŭ Jeŭropy. Mnie ščyra chaciełasia b adkazać na kožnuju ź ich, z udziačnaściu viarnuć choć krychu toj stanoŭčaj enierhii, jakaja achutvaje mianie z noh da hałavy. Ale heta niemahčyma: roznyja movy, nievierahodnaja kolkaść listoŭ, abmiežavany čas. U nas niama ŭzajemnaha kantaktu. I choć absalutnaja bolšaść z tych, chto piša, nie čakaje adkazu, ale niemahčymaść adkazać pakryjoma turbuje mianie. Ja, jak toj akumulatar, čornaja skrynia z uvachodnymi klemami, nakoplivaju stanoŭčyja fluidy. Ci chopić jomistaści, pamiaci i hłybini, kab zachavać usiu hetuju pazityŭnuju enierhiju ludziej?

Ja zadumvajusia, nakolki varty takoj masavaj padtrymki. Zvyčajny čałaviek, u jakoha chapaje svaich słabaściaŭ i niedachopaŭ, jaki naŭrad ci choča być dla kaho-niebudź prykładam u žyćci. Ci, moža, ja sapraŭdy čahości nie razumieju i niedaaceńvaju ŭsioj šmatznačnaści i hłybini abstavinaŭ, u jakich apynuŭsia?

U śviecie isnuje bieźlič inšych roznych prablemaŭ: vajna, ucisk, hvałt, žorstkaść i nianaviść. Jość cełyja krainy i rehijony, dzie čałaviečaje žyćcio roŭnaje koštu patrona ad aŭtamata Kałašnikava. Štości ŭsio ž źjaŭlajecca pryčynaj i nahodaj, kab maralna padtrymać, niachaj sabie takim biaskryŭdnym sposabam, paštoŭkaj ci listom, i mianie. Moža, takim čynam vyjaŭlaje siabie suśvietnaja salidarnaść? Moža, praz hetyja listy padtrymki vyśviečvajecca pratest suprać ahulnaj niespraviadlivaści? Moža, ź ich vypramieńvajecca iracyjanalnaja spahada, raźlitaja va ŭsim śviecie, da ŭsich pakryŭdžanych i źniavolenych?

Nie tak daŭno ja čytaŭ uspaminy adnoj intelihientnaj žančyny, maskvički, jakaja bačyła i zapomniła, jak paśla razhromu armii Paŭlusa pad Stalinhradam pałonnych niemcaŭ hnali doŭhaj kałonaj pa centralnych vulicach Maskvy. Spahadlivyja žančyny kidali ŭ hetuju kałonu pałonienych vorahaŭ chleb.

Inšy piśmieńnik zhadvaŭ, jak ich, «vorahaŭ narodu», na sibirskich stancyjach padkormlivali vakzalnyja handlarki. Jany padychodzili da ciahnikoŭ, kab vyhadniej pradać małako, syr, bułki, kab karmić svaich dziaciej, i addavali ŭsio zadarma viaźniam.

Peŭna, što ja staŭ abjektam, jaki daje mahčymaść inšym ludziam vykazać svaju hramadzianskuju pazicyju, prajavić čałaviečuju spahadu i čałaviekalubstva.

Abjektyŭna kažučy, mabyć, ničoha dziŭnaha ŭ hetym niama. Kali ludzi hadujuć, bierahuć i zastupajucca, bolš za toje, časam ryzykujuć i achviarujuć saboj dziela žyviołaŭ, pryrody, navakolnaha śvietu, dyk čamu ž nie rabić toje samaje, jašče i z bolšym impetam, u stasunkach da siabie padobnych? Krychu niezvyčajnaści dadaje chiba toje, što achviaraju staŭsia pravaabaronca, toj, chto sam imknuŭsia dapamahać inšym ludziam.

U peŭnym sensie, častkova, pravaabaronca možna paraŭnać z doktaram. Tolki lakuje jon nie fizičnyja rany i chvaroby, a dapamahaje ŭ tych prablemach, jakija časta hramadstva stvaraje samo sabie.

Urešcie i z chvarobami časta atrymlivajecca takaja samaja historyja. Spačatku budujecca chimičny zavod, bo patrebnyja miescy pracy i prymalny ŭzrovień žyćcia, a potym lakujecca rak, jaki nakidvajecca na čałavieka z-za chimii ŭ pavietry, hlebie…

Žyćcio ludziej pabudavanaje z supiarečnaściaŭ, jakija davodzicca pieraadolvać uvieś čas. Niama ŭ hetym śviecie spakoju. Pravaabaroncy zmahajucca, rupiacca, vaju­iuć za lepšaje žyćcio dla hramadstva, časta dla niejkaha kankretnaha čałavieka, što traplaje ŭ biadu. Byvaje, što jany, jak u vuličnaj bojcy, kidajucca raźniać i prymiryć varahujučyja baki, i atrymlivajuć kamieniem u hałavu. Časta pravaabaroncy imknucca zastupicca za słabiejšaha, abaranić ad mocnych hetaha śvietu, i znoŭ im dastajecca, bo jany ŭłaziać «tudy, kudy nie treba». Ludzi zazvyčaj padtrymlivajuć pravaabaroncaŭ, spadziajucca na ich, i my musim być nie horšymi, čym pra nas dumajuć.

I ŭsio ž mnie zdajecca, što niabačnaja suviaź pamiž mnoj i tymi, chto piša mnie, nie spadziejučysia na adkaz, isnuje.

U hetych listach i paštoŭkach achviara, jakoj ja siabie nie adčuvaju, časta pieraŭtvarajecca ŭ hieroja, jakim ja nie źjaŭlajusia, ale jakoha chacieli b bačyć uva mnie. Achviara i hieroj u adnoj asobie nasamreč nie źjaŭlajucca ni achviaraj, ni hierojem.

Mnie zdajecca, što napisaŭšy niekalki słoŭ u padtrymku, razam z apuskańniem lista ŭ paštovuju skryniu, tyja, chto mianie padtrymlivaje, u hetaje ž imhnieńnie atrymlivajuć i niabačny adkaz. Heta lohka ŭjavić: jak u elektronnaj pošcie — pasłaŭ paviedamleńnie i adrazu ž atrymaŭ simvał: dajšło. I ty adrazu supakojvaješsia.

Nieznajomyja i niabačnyja siabry i pryjacieli padtrymlivajuć mianie i sami napeŭna atrymlivajuć naŭzamien pačućcio zadavalnieńnia. Voś ža, čałaviek, niahledziačy na mituślivaść žyćcia, bieźlič ułasnych prablemaŭ, znajšoŭ čas i napisaŭ svajoj rukoj list, ci, sama mieniej, nadpisaŭ adras i pastaviŭ podpis u padtrymku «achviary» ci «hieroja». Napisaŭ niekamu, chto cierpić, ujaŭnamu ideału, hieroju, jaki zdajecca ŭ niečym lepšym, daskanalejšym i bolš niezvyčajnym za astatnich. Jaki, by ŭ tych mulcikach ci amierykanskich komiksach, dzie hieroj traplaje časam u składanuju, a to i bieznadziejnuju situacyju, zaŭsiody znachodzić ź jaje vyjście. Jamu nie strašnyja zmročnyja mury ciamnicy, jon razryvaje žaleznyja puty, vyryvajecca na volu, i ŭrešcie dabro pieramahaje zło. I nie tak istotna, ci źjaŭlajecca hety ŭjaŭny hieroj-achviara sapraŭdnym hierojem.

05 krasavika 2014
Babrujsk, kałonija №2

Nazaŭždy ja zapomniŭ ciažkaje chrypłaje dychańnie byłoha viaźnia i dysidenta, prezidenta Čechii Vacłava Haŭła. Piśmieńnik i dramaturh, tusovačnik-niefarmał u hady maładości, čałaviek, jaki rozumam i słovam namahaŭsia złamać bieton kamunistyčnaj dyktatury, jaki ŭparta trymaŭsia svaich pierakanańniaŭ, za što i adsiadzieŭ amal piać hadoŭ, i jakoha los ź śmiardziučaj turemnaj «chaty» pierasadziŭ u kresła prezidenta. Čałaviek-lehienda, u maich vačach, niesumnienna, čałaviek-hieroj, siadzieŭ nasuprać mianie za maleńkim stolikam, z razumieńniem słuchaŭ moj sumny apovied pra Biełaruś, a jahonaja zaŭsiody zapalenaja trachieja, z šumam, ź sipam, jak kavalskija miachi ŭ viaskovaj kuźni, ź ciažkaściu haniała tudy-siudy pavietra.

«Śviatych zaŭsiody treba ličyć vinavatymi, pakul niedakazanaja ichniaja nievinavataść» — pisaŭ Džordž Orueł pra Handzi. Jon krychu niedalublivaŭ Handzi i jak brytaniec, i jak marksist. Jon piarečyŭ abahaŭleńniu Handzi, kažučy, što masavy mirny supraciŭ, hetak zvanaja «ćviordaść u praŭdzie», jakuju prapaviedvaŭ Handzi ŭ zmahańni z anhlijskim kałanijalizmam, była vynikovaj tolki ŭ toj sistemie zakonnaści i pravaparadku, svabody presy, jakoj prytrymlivalisia anhielcy ŭ Indyi. I što hetaja fiłasofija niahvałtu biessensoŭnaja i pahibielnaja pry takich tatalitarnych režymach, jak fašyzm i stalinizm. Taksama nierazumieńnie ŭ aŭtara znakamitaha ramanu «1984» vyklikali i takija «dzivactvy» Handzi, jak viehietaryjanstva, admova ad seksualnaha žyćcia i ad blizkaha siabroŭstva dziela ahulnaj lubovi da ludziej.

Ale, kali Handzi nie stała, Džordž Orueł uskliknuŭ: «jaki čysty pach pakinuŭ jon paśla siabie!»

Hetaja historyja padajecca mnie važnaj i pavučalnaj: niama ludziej biez chibaŭ, a našyja pačućci i ŭjaŭleńni časta padmanvajuć nas. Heta jak poŭnia, što ŭ niebie vyhladaje bolšaj za sonca. My pamylajemsia, my rasčaroŭvajemsia, my hublajem vieru i nadzieju i ŭsio roŭna šukajem, stvarajem i znachodzim novych hierojaŭ, novych «rycaraŭ biez zahany», jakim chočacca daviarać i vieryć. Dla kožnaha čałavieka važna mieć žyćciovyja, duchoŭnyja, maralnyja prykłady i ŭzory. Tady jon adčuvaje siabie bolš upeŭniena, tryvalej staić na ziamli, dakładniej ujaŭlaje, kudy jamu dalej iści.

Baćka majoj žonki, moj cieść Siarhiej Michajłavič Pinčuk, pražyŭ 94 hady. Jość zdymak, dzie jon, zabrany ŭ vojska jašče da vajny, siadzić u budzionaŭcy, hetym dziŭnym vastravierchim šałomie čyrvonaarmiejcaŭ. Usiu vajnu jon pravajavaŭ na froncie, nie adnojčy byŭ paranieny i ŭznaharodžany. Jon raspaviadaŭ, jak adnaho razu ŭ Polščy, paśla pierapravy praź Visłu jamu z atradam bajcoŭ zahadali abyści viosku, dzie zasieli niemcy, i padčas ahulnaj ataki ŭdaryć u fłanh abarony. Jany pajšli i zabłukali, zhubili patrebny nakirunak. Jany nie mahli vykanać zahadu, bo iści ŭnačy naŭzdahad aznačała natyknucca na viernuju śmierć. Jany zatailisia tam, dzie zaśpieła ich razhublenaść.

«Ja vielmi bajaŭsia», — raspaviadaŭ jon, bo nievykanańnie zahadu ŭ vajnu ličyłasia złačynstvam i karałasia pazbaŭleńniem zvańnia i štrafnym bataljonam ci rasstrełam. «Heta była adna z samych bieznadziejnych i samotnych načej u maim žyćci», — kazaŭ jon.

«Ale nam pašancavała, — praciahvaŭ, — zranku, kali pačałasia ataka i zaviazaŭsia boj, akazałasia, što my znachodzimsia amal tam, dzie i musili być. My ŭdała ŭstupili ŭ boj, i niemcy adstupili, pakinuli viosku. Ja nikomu nie raspavioŭ pra našaje błukańnie i pra maje načnyja strachi».

Na padbarodździ ŭ cieścia byŭ zaŭvažny, nievialiki, tonki, kryž-nakryž, šnar. U rukapašnym bai pad Bierlinam kula na źlocie raśsiekła nižniuju hubu, patrapiła jamu ŭ rot i vybiła niekalki zuboŭ. Cieść vyplunuŭ jaje razam z zubami na ziamlu. I za boj na Viśle, i za boj kala Bierlinu jon byŭ uznaharodžany ordenami za mužnaść i hieraizm.

Jon pieražyŭ paślavajennuju stalinščynu, ale ciaha da spraviadlivaści nie spryjała jahonaj karjery i pryviała ŭrešcie ŭ šerahi apazicyjnaj partyi. A voś inšy frantavik kapitan-artyleryst Alaksandr Sałžanicyn za sumnieńni ŭ hienii strateha Stalina, vykazanyja ŭ listach da siabra, prosta z frontu pajechaŭ u HUŁah.

U ramanie «U kole pieršym», asensoŭvajučy svoj turemny dośvied, Alaksandr Sałžanicyn napiša: «U apisańni turmy zaŭsiody imknulisia zhuščać žachi. A ci nie žachliviej, kali žachu niama? Kali žach — u šerańkaj mietadyčnaści tydniaŭ? U tym, što zabyvaješsia: adzinaje žyćcio, dadzienaje tabie na ziamli, złamanaje».

Čałavieku lahčej adnojčy, u adnu chvilinu, pajści na advažny ŭčynak, hledziačy śmierci ŭ vočy, čym vytrymlivać hod za hodam maralny, psichałahičny cisk, hetuju «šerańkuju mietadyčnaść tydniaŭ».

U ahulnaj, praciahłaj depresiŭnaj situacyi, u jakoj dziesiacihodździami boŭtajecca naš śviet, napeŭna važna mieć takija prykłady čałaviečaj hodnaści, jak Machatma Handzi, jak Alaksandr Sałžanicyn i Vacłaŭ Haveł. Ichni mahutny impuls dy zaklik da spraviadlivaści, da «ćviordaści ŭ praŭdzie», da imknieńnia «žyć nie pa iłžy» zachaplaje i viadzie za saboj.

Turemnaja izalavanaść abvastraje pačućci. Ździrajecca skarynka raŭnadušša i abyjakavaści, jakaja mižvoli ŭtvarajecca ad štodzionnaj mituśni na voli. Ja pieračytvaju raman Lva Tałstoha «Vajna i mir». Kali ŭ ramanie apisvajecca maładzieńkaja Nataša Rastova, jaje ruchi, dumki, pačućci, u mianie mižvoli pačynajuć licca ślozy. Ja płaču nad ramanam, jak babrujski babior, nie viedajučy, što ŭ hety momant dumajuć maje zeki-susiedzi pa siekcyi.

Hetaksama bolš vyrazna i emacyjna ja ŭsprymaju listy i paštoŭki, jakija prychodziać da mianie. Siarod masy pažadańniaŭ, dobrych słovaŭ, stanoŭčych pačućciaŭ jość takija, jakija zapomniacca nazaŭždy. Takim byŭ list ad Vacłava Haveła, jaki jon napisaŭ za niekalki dzion da taho, jak adyšoŭ u inšy śviet. Mocna chvory, jon usio ž znajšoŭ u sabie siły i žadańnie padtrymać biełarusaŭ u biadzie.

Takim byŭ i list ad biełaruskaha dysidenta savieckich časoŭ Michasia Kukabaki, jaki prasiadzieŭ u turmie i psichušcy, ciažka sabie ŭjavić, 17 hadoŭ. Ja nie viedaju, choć i čytaŭ jahonyja teksty z uspaminami, dzie jon braŭ siły i natchnieńnie ćviorda stajać na svaim, nie paddavacca, nie apuścić ruki. Dziadźka Michaś vyjšaŭ z turmy apošnim z palitźniavolenych u SSSR, tak i nie skłaŭšy prośby ab pamiłavańni.

Jašče adzin pamiatny list byŭ ad Nabiła, pravaabaroncy z Bachrejnu, jaki pierapisała ŭ svaim liście da mianie maja kalažanka. My nieadnojčy spatykalisia z Nabiłam u biuro Mižnarodnaj Fiederacyi za pravy čałavieka ŭ Paryžy, razmaŭlali, dyskutavali, słuchali adzin adnaho. Jon dobra razmaŭlaŭ pa-anhlijsku, zaŭsiody byŭ akuratna i z hustam apranuty, zdavaŭsia vielmi surjoznym i strymanym. Zatym pieršym asudzili mianie, a nieŭzabavie i jaho. Nijaki Paryž, nijakija kruhłyja stały i francuzskija bahiety nie mahli tak zblizić nas, jak biełaruskaja i bachrejnskaja turma. Nabił napisaŭ, što rviecca sa źniavoleńnia dapamahać inšym viaźniam, u tym liku i mnie. Ja razumieju, što heta niemahčyma, ale mnie ŭsio roŭna ciopła na dušy.

Pobyt u turmie adnaŭlaje bačańnie taho, čym zajmaŭsia na voli. Častkaj dušy nazyvaŭ praces samaanalizu Leŭ Tałstoj. A jašče źjaŭlajecca vopyt i razumieńnie taho, što niemahčyma ŭśviadomić stan źniavolenaha, nie pabyŭšy im.

Adzin ź biełaruskich hramadzianskich lidaraŭ, paśla taho, jak u 2011-m hodzie vyjšaŭ z «Amierykanki», dzie jaho pratrymali čatyry miesiacy dy tak i nie pradjavili abvinavačvańnia, niejak skazaŭ, što dobra było b, kab turemnaj bałandy paspytali i biełaruskija pravaabaroncy. Maŭlaŭ, tady jany buduć lepiej razumieć — čym i jak nasamreč treba im zajmacca. Ja było pakryŭdziŭsia na jaho, bo my duža bahata rabili tady, kab arhanizavać jak maha bolš šyrokuju i vynikovuju kampaniju dapamohi palityčnym źniavolenym. A ciapier ja ŭ niečym zhodny ź im. Prynamsi, maja ŭnutranaja matyvacyja zajmacca abaronaju pravoŭ atrymała novy šturšok.

Turma vučyć bolš uvažliva stavicca da samoha siabie, da svaich rodnych, znajomych i siabroŭ. Ja škaduju, što ŭ svaim raniejšym žyćci mała času addavaŭ zvyčajnym i prostym čałaviečym stasunkam, razmovam ź blizkimi ludźmi. Adzin z byłych našych palityčnych viaźniaŭ, paśla ŭsich svaich pryhodaŭ, jak jon havoryć, pačaŭ chadzić z žonkaj u teatr. Voś i ja tak chaču. Adzinaje, što mianie biantežyć u maich marach, dyk heta — dzie ŭziać toj «volny čas».

Dobra było b tak zbudavać svajo žyćcio, dumaju ja, kab na ŭsio stavała času. Ale jak hetaha dasiahnuć? My zachaplajemsia, chapajemsia za adnoje i niepaźbiežna zabyvajemsia na inšaje. Adna maja siabroŭka, narviežka, jurystka, addanaja pravaabaronie, a da ŭsiaho maci troch dziaciej, raspaviadała, što jana, byvaje, razryvajecca pamiž siamjoj, dziećmi i nieadkładnaj pracaj. Važnymi spravami, jakija nielha kinuć-pakinuć niazroblenymi, bo ad ich časta zaležać losy ludziej u inšych krainach, dzie nie ŭsio tak z pravami čałavieka, jak u jaje Narviehii. I voś, raspaviadała jana, dachodziła da taho, što jana siadzieła apoŭnačy za kampjutaram u rospačy i płakała, bo ničoha nie paśpiavała. Kali ŭžo piedantyčnyja narviežcy nie paśpiavajuć usiaho zrabić, supakojvaju ja siabie, dyk čaho ŭžo mnie, biełarusu, pierajmacca.

I jašče adzin karotki dopis ad azierbajdžanskaha pravaabaroncy nie vychodzić u mianie z hałavy. Letaś jon napisaŭ: «Trymajsia, Aleś! Ja prasiadzieŭ u turmie čatyry hady, i ty prasiadziš!» Mnie było adnačasova i śmiešna, i sumna. Sumna, bo čatyry jahonyja hady ŭ turmie — heta nie čatyry dni. A śmiešna, bo ja nie vieryŭ, što mnie pryjdziecca adsiadzieć usie svaje čatyry z pałovaj hady. Unutrana ja nie pahadžaŭsia z hetym. Ale ciapier, praz dva z pałovaj hady źniavoleńnia, ja ŭ dumkach adkazvaju jamu: sapraŭdy, kali ty prasiadzieŭ admieranyja tabie hady, dyk i ja nikudy nie padzienusia, prasiadžu.

07 krasavika 2014
Babrujsk

Z čym ja nikoli nie pahadžusia dyk heta sa źniavoleńniem žančyn. Niekali Anton Čechaŭ maryŭ, što pryjdzie taki čas na ziamli, kali źniknuć turmy. Minuła ŭžo bolš za stahodździe, a ja praciahvaju za im śledam maryć, što nastupić hadzina, kali chacia b nie buduć źniavolvać žančyn. Asabliva niespraviadlivym heta bačycca, kali žančyn pieraśledujuć za hramadskuju dziejnaść, za ŭdzieł u mirnych akcyjach niazhody, za pravaabarončuju pracu.

Zhadvaju, jak na Kubie, kudy jeździli, kab padtrymać hramadskich aktyvistaŭ, my sustrakalisia z maładoj dziaŭčynaj z upartym blaskam u vačach. Jana raspaviała, jak jaje baćku pasadzili ŭ turmu za inšadumstva, a jana z maci naładzili akcyju pratestu. Jany žyli ŭ pravincyi, u niekalkich sotniach kiłamietraŭ ad Havany. Načapiŭšy na šyi samarobnyja płakaty, jany ŭdźviuch pajšli «maršam pratestu» sa svajho haradka ŭ Havanu. Ich nie aryštavali adrazu, dazvolili iści. Usiu darohu ich «ciopła» sustrakali padrychtavanyja praŭładnyja aktyvisty. Maci i dačku źnievažali, žančyny šturchali ich, abploŭvali, zakidvali hniłoj sadavinoj, drapali. Niekalki razoŭ na ich napadali apranutyja ŭ cyvilnaje chłopcy i źbivali ich. Maci raźbili hałavu. Ichni marš adčaju ŭ padtrymku rodnaha čałavieka źmianiŭsia na sapraŭdnaje piekła, na kryžovuju pravaabarončuju darohu. Ale jany nie zdavalisia i ŭparta išli ŭ Havanu, pakul va ŭładaŭ nie zdali niervy. Urešcie ich zatrymali, parvali płakaty, zavieźli dadomu i pasadzili pad chatni aryšt.

Amal u toj samy čas, jak ja apynuŭsia ŭ turmie, va Ukrainie była źniavolenaja i nieŭtajmoŭnaja Jula. Ja pa-čałaviečamu spačuvaŭ joj. Bo toje, što cierpiać źniavolenyja mužčyny, časta źviazana z vyznačanym žyćciovym vybaram. I ŭ hetym jość niejkaja surovaja łohika. Ale sadžać kabietu ŭ turmu, jakaja b u ich tam ni była ŭzajemnaja nianaviść, nie, treba być vialikim niahodnikam.

Čytaju, jak u Jehipcie palicyjanty razhaniajuć žanočuju demanstracyju ŭ padtrymku skinutaha prezidenta Mursi. «Abaroncy narodu» źbivajuć žančyn prykładami aŭtamataŭ. Prykłady ŭ «kałašnikavych», ablamavanyja žalezam, pamiataju sa słužby ŭ vojsku. Palicyjanty nie škadujučy łupiać žančyn, z razmachu, tolki traščać złamanyja kostki. Zatym demanstrantak sudziać i dajuć nievierahodna vialikija terminy źniavoleńnia.

Ja časta zhadvaju jašče adnuju žančynu, advakatku ź Iranu Nasryn Satudech. Jana baraniła pravy niepaŭnahadovych źniavolenych, asudžanych na śmiarotnaje pakarańnie. Taksama Nasryn abaraniała ŭ sudzie niekalki iranskich viaźniaŭ, aryštavanych za ŭdzieł u mirnych demanstracyjach. Tak u vačach iranskich uładaŭ jana pieraŭtvaryłasia ŭ niepakorlivuju i niebiaśpiečnuju pravaabaronku.

Napačatku jaje papiaredzili: praviali vobšuki ŭ domie i na pracy, aryštavali rachunak. Jana nie supyniłasia, nadrukavała artykuł i abvinavaciła ŭłady ŭ padtasoŭcy abvinavačańniaŭ iranskich pravaabaroncaŭ u padatkavych parušeńniach. Nasryn adkryta pahražali aryštam. Jana praciahvała publična pratestavać suprać pakarańniaŭ niepaŭnahadovych. Urešcie jaje aryštavali i abvinavacili ŭ «prapahandzie suprać dziaržavy» i ŭ «zmovie i schodach z metaj ździajśnieńnia dziejańniaŭ suprać nacyjanalnaj biaśpieki». Revalucyjny sud asudziŭ Nasryn Satudech na šeść hadoŭ źniavoleńnia, jakija jana adbyvaje ŭ turemnaj adzinočcy.

Hałandskaje adździaleńnie «Emnieści» arhanizavała ŭ kancy 2012-ha hodu listoŭnuju kampaniju ŭ padtrymku niekalkich viaźniaŭ sumleńnia i ŭklučyła ŭ hety šerah Nasryn Satudech i mianie. Šarahovyja aktyvisty dasyłali listy va ŭpravu «Emnieści» ŭ Amsterdam. Tam ich źbirali, razdrukoŭvali, kali heta byli elektronnyja listy, raźbirali kamu jaki i adsyłali adrasatam. Ja atrymaŭ tysiačy «svaich» listoŭ i paštovak z Hałandyi. Siarod ich mnie traplalisia adasłanyja pa niedahladzie i listy da Nasryn. Mnie padavałasia, što niabačnaja suviaź praz Amsterdam źviazvała mianie z Nasryn. Jana nie viedała pra heta, a ŭ maich viedach była biaźmiernaja spahada. Maleńkaja advažnaja žančyna.

Dla mianie zaŭsiody było zahadkaj, čamu ludzi tak lohka łomiać losy i žyćci inšych. Adkul hetaja žorstkaja ŭpeŭnienaść u svajoj racyi. Z historyi ŭsiaho ludstva? Ź jahonych horšych ciomnych staronak i bakoŭ? Z prahi da pomsty? Ci mahčyma źmianić ludskuju naturu da lepšaha? Ja vieru, što — tak, mahčyma.

Bahata z tych, chto chacieŭ źmianić žyćcio ludziej da lepšaha, čamuści sami apynalisia ŭ turmie. I taksama časta traplali ŭ niavolu tyja, chto bolš za ŭsio na śviecie caniŭ svabodu. Heta zdarałasia praz duchoŭnyja pošuki, sumnieńni i dziei. Biaskoncyja šerahi hetych ludziej. Časam zdajecca, što turma najpierš i stvarałasia dla inšadumcaŭ. Roznaje staŭleńnie hetych ludziej da turmy. Tak, piśmieńnik-viazień Alaksandr Sałžanicyn ličyŭ turmu vyprabavańniem, jakoje moža zahartavać i adšlifavać charaktar i dušu čałavieka. «Turma, heta nie tolki praklaćcie, a i dabrasłavieńnie» — hetak kazaŭ adzin z hierojaŭ jahonaha ramana «U kole pieršym».

Druhi piśmieńnik-viazień Varłam Šałamaŭ byŭ pierakanany, što turma — heta hibłaje miesca, dzie mižvoli zapeckvajecca i apahańvajecca čałaviečaja duša, robicca horšym luby čałaviek.

Nelsan Mandeła, jaki adsiadzieŭ u turmie 27 hadoŭ, kazaŭ, što jon udziačny losu za hety čas, kali moh pabyć sam-nasam z saboj i spakojna padumać.

Ja nie baču supiarečnaści ŭ hetych vykazvańniach i žyćciovych pazicyjach viadomych viaźniaŭ. Prosta jany siadzieli ŭ rozny čas i ŭ roznych umovach. Mahadanskija łahiery, u jakich z hoładu pamiraŭ Varłam Šałamaŭ i dzie błatnyja mahli lohka zarezać «kontryka» ci «mužyka» za projhryš u karty ci za šalik, nie byli i blizka padobnyja da padmaskoŭnaj paślavajennaj «šaraški», u jakoj trymali techničnuju intelihiencyju i dzie adbyvaŭ pieršuju pałovu svajho terminu Alaksandr Sałžanicyn. Tam na stale padčas abiedu nienarmavana lažaŭ chleb! Ješ — kolki źjasi.

I turma Nelsana Mandeły była zusim inšaj. U joj nie pamirali ad piełahry i dystrafii i dažyvali da staraści.

A voś u stalinskich łahierach, jak uspaminaje viazień i piśmieńnica, aŭtarka ramanu «Kruty maršrut», Jaŭhienija Hinzburh, starych nie było. Jany nie vytrymlivali i pamirali.

Urešcie za 27 hadoŭ źniavoleńnia Nelsan Mandeła ź lidera ŭzbrojenaj baraćby suprać kałanijalizmu pieratvaryŭsia ŭ prapaviednika niehvałtoŭnaha supracivu za raŭnapraŭje. Staŭšy prezidentam, jon nie paddaŭsia prazie pomsty i ćviorda trymaŭsia svaich pohladaŭ.

Da ŭsich adroźnieńniaŭ u turmach treba dadać jašče i asablivaści charaktaraŭ źniavolenych. Niama čałavieka, padobnaha da inšaha, i hetak ža ž pa-roznamu ludzi ŭsprymajuć i aceńvajuć turmu. Losy viaźniaŭ, ichnija ŭražańni nie padobnyja adzin da adnaho. Kolki ludziej — stolki i historyjaŭ, stolki i acenak turmy. Voś dla paeta Uładzimira Niaklajeva jahonaja turma — naviaźlivaja kachanka, ad jakoj niama kudy padziecca. Asensavańnie prychodzić tolki paśla projdzienaha šlachu.

[Mahčyma 05 sakavika, 2014]
Babrujsk

Viartajučysia da listoŭ. Moc listoŭ da źniavolenych — u ichniaj vidavočnaści i adčuvalnaści. Hetyja znaki ŭvahi z voli možna ŭziać, patrymać, pamacać, razhle­dzieć i pačytać nie adzin raz. Listy da viaźnia — mahutnaja psichałahičnaja padtrymka.

Usie listy i paštoŭki, jakija prychodziać da mianie, ja čytaju, zatym dzialu na tyja, na jakija treba adkazać i na jakija adpisać ja nie daju rady. Kali ich naźbirvajecca dastatkova, ja pakuju ich u vialikija płastykavyja kanvierty i adsyłaju dadomu. Žonka piša, što imi zakładziena paŭpakoja. Niachaj, supakojena dumaju ja, heta najdaražejšaja častka majho archivu.

Raznastajnaść listoŭ i paštovak, jakija prychodziać da mianie, nie pierastaje ździŭlać. Jany napisanyja kirylicaj i łacinkaj, ijerohlifami dy jaŭrejskimi litarami-kreskami. Prychodziać listy ź piaščotnym i dziŭnavatym tut, u turmie, pacham duchoŭ. Ad znajomaj pryjšoŭ list z brudnymi plamkami ad łapak cikaŭnaha kata, jaki paśpieŭ pachadzić pa im. Druhaja ž znajomaja dasłała list, upryhožany kalakami jaje ŭvišnaj dački. Pakul maci adychodziła na chvilinku ad stała, dvuchhadovaja dziaŭčynka chucieńka zamalavała list. Inšaja maja znajomaja dasłała ź Lisabonu hnutkuju paštoŭku, zroblenuju z korkavaha dreva.

Časta listy i paštoŭki ŭpryhožvajuć roznymi kalarovymi nalepkami i smajlikami. Nabory takich reljefnych humovych, cełułoidnych i płastykavych nalepak dasłali mnie. Ja z zadavalnieńniem kleju ich na svaje listy. Jość u hetym niešta bieskłapotna-dziciačaje, niečakanaje, što prymušaje ŭśmichacca.

U pieradkaladnych listach prychodziać kalandaryki na nastupny hod. Ja zvyčajna razdaju ich, pakidajučy sabie adzin ci dva. Na tumbačcy ŭ kazarmie ŭ mianie staić pierakidny trochkutny, chatkaju, kalandar. Letaś, u 2013-m hodzie, heta byŭ kalandar «Viasny» z uzorami vycinanak i roznymi varyjantami «dałońki», novaha suśvietnaha simvału pravaabaroncaŭ. Sioleta staić «załaty» kalandar Dzianisa Ramaniuka. Asnoŭnaje tło jaho ŭ załatoj farbie, sprava čorna-čyrvonyja daty, a źleva — rudy kot siadzić na draŭlanaj siniaj pryźbie viaskovaj chaty, sakavicki zdymak Dzianisa. Sakavik na dvary, sakavik na kalendary, sakavik i ŭ mianie ŭ dušy.

Na Kalady prychodziać listy ad znajomych katalikoŭ z apłatkami. U katalickaj tradycyi dzialicca na Božaje naradžeńnie apłatkaj — praśfirkaj, tonieńkaj łustačkaj presnaha śpiečanaha ciesta, zvyčajna z vycisnutym na joj relihijnym siužetam. Ja łamaju chrustkuju apłatku i ŭ dumkach dzialusia joj z rodnymi i znajomymi. Hetaje mistyčnaje łamańnie i ŭjaŭnaje dzialeńnie macniejšaje, čym kali b heta adbyvałasia b u rečaisnaści. Ništo nie zatłumlaje ŭnutrany spakoj, i ŭdajecca addać i atrymać naŭzajem załatuju abłačynku duchoŭnaj enierhii, srebnuju krošku dušy.

Časam tyja, chto mianie padtrymlivaje, prosiać adkazać na ichnija listy. Ja abmiažoŭvajusia i adkazvaju tolki rodnym, kab kančatkova nie patanuć u pierapiscy. Rodnych ja lublu i škaduju i adpisvaju choć by tamu, što ichniaje stanovišča nie nabahata lepšaje za majo.

Časta mnie pišuć ludzi z «hrupy ryzyki», jakija sami ciarpieli za hramadskuju dziejnaść. My ŭ dumkach padtrymlivajem adzin adnaho i pacichu ruchajemsia napierad pa žyćci. U hetych listach nie čutno matyvaŭ žalu, spačuvańnia i spahady. Tam jość razumieńnie. My, jak vopytnyja bajcy, dzie paŭzkom, dzie pierabiežkami, pierasoŭvajemsia na pakłyčanaj pieradavoj linii žyćcia. My adstupajem, uparta čaplajučysia za apošni łapik našaj duchoŭnaści, pahłybiej zakopvajemsia ŭ abaronie, časam kontratakujem, časam nas biaruć u pałon, ale my nie zdajemsia. Noty cichaha rašučaha supracivu, biełaruskaj niakidkaj upartaści hučać u našych dušach.

Sa zdymkaŭ, jakija dasłali mnie, zhadaju tolki dva. Pieršy zdymak — heta fota Ryhora Baradulina ź jahonym podpisam. Karotki aŭtohraf-pažadańnie, podpis — i ŭsio. Hety zdymak hady paŭtary tamu dasłaŭ mnie Hleb Łabadzienka. Niekalki dzion tamu vialiki biełaruski paet Ryhor Baradulin pamior, učora było raźvitańnie ź im. Pierakładać paeziju na inšyja movy amal niemahčyma, tamu paety zastajucca zazvyčaj dyjamantami ŭ svaich nacyjanalnych kulturach. Pierakłady vieršaŭ, jak čučały źviaroŭ — padobnyja, ale nie žyvyja. Tamu kaštoŭnaść talentu dziadźki Ryhora — čysta biełaruskaja, i jana — dla biełarusaŭ. U hetym i jahonaja drama, jakaja razam sa źniknieńniem biełaruskaj movy pavoli pieraciakaje ŭ trahiedyju.

A druhi zdymak — z koškaj Kasiaj, jakaja žyła ŭ nas u chacie ŭ Rakavie. Jana asiracieła paśla majho aryštu, i jaje pahadzilisia ŭziać susiedzi. Na zdymku Kasia siadzić na rukach u susiedskaj dziaŭčynki i pahladaje svaimi vuzkimi burštynavymi azijackimi vačyma prosta mnie ŭ dušu. Ja viedaju, jak jana nie lubić, kali jaje trymajuć, łapy ŭ jaje tyrčać u roznyja baki, jana napružanaja, ale tryvaje. Haspadar u turmie, i vybirać nie davodzicca.

Prychodzili mnie ŭ kanviertach zamiest listoŭ knihi z aŭtohrafami aŭtaraŭ i podpisami. Pryhadaju ź ich tolki dźvie. Heta knižka vieršaŭ i paema vydatnaha biełaruskaha paeta Uładzimira Niaklajeva. Jana była napisanaja ŭ źniavoleńni i mocna ŭraziła mianie vysokim uzroŭniem paetyčnaha majsterstva i tym, što jana pachnie, a dakładniej, śmiardzić nievytraŭlalnym ducham turmy. Jana ŭsia, jak adziny vieršavany list.

Druhaja kniha pryjšła z dalokaha Kvebeku, frankamoŭnaj pravincyi Kanady. Dasłaŭ jaje paet Narman de Belfloj. Dzie taja Kanada, a dzie Biełaruś! Norman padpisaŭ jaje: «Alesiu, siabru nieviadomamu, dalokamu i ŭsio ž takomu blizkamu», ad «siabra nieviadomaha i ŭsio ž zusim blizkaha». Jon dakładna ŭłaviŭ i pieradaŭ niabačnuju suviaź salidarnaści, jakaja ŭźnikaje ŭ mianie pry čytańni kožnaj paštoŭki i lista.

Jość jašče adnaja paštoŭka, jakuju ja nie mahu nie zhadać. Jana ad ukrainskaha piśmieńnika Alaksandra Irvanca. Jon dasłaŭ jaje z kijeŭskaha Majdanu. Užo zahinuŭ na Majdanie biełarus Michaś Žyźnieŭski, ale jašče tam nie praliłasia vialikaja kroŭ. Alaksandr Irvaniec napisaŭ vydatny raman-pradbačańnie «Rivnie/Rovno», dzie apisaŭ padzieł Ukrainy dy isnavańnie dźviuch ukrainskich dziaržavaŭ. Adnoj — postsavieckaj, tatalitarnaj, zrusifikavanaj, druhoj ža — demakratyčnaj, jeŭrapiejskaj i ŭkraina­moŭnaj. Hety raman na biełaruskuju movu pierakłaŭ naš vydatny piśmieńnik Uładzimir Arłoŭ, i ja čytaŭ jaho jašče na voli. Utopija Alaksandra Irvanca ciapier amal adbyłasia. Ukraina bałansuje na miažy padziełu.

Ja trymaŭ hetuju paštoŭku z Majdanu i litaralna adčuvaŭ, jak jana pramienić chvalaj vysakarodnaj salidarnaści. Jak heta niaprosta, u krytyčnuju chvilinu, kali vyznačajecca los tvajoj dziaržavy i tvajho narodu, nie zabyvacca na inšych, pamiatać, što dzieści ŭ śviecie, bližej ci dalej, jość ludzi, jakim nie zaškodzić tvaja ŭvaha i padtrymka.

Pryhožyja, strakatyja i raznastajnyja poznamki — marki na kanviertach i paštoŭkach, jakija prychodziać da mianie z usiaho śvietu. Niekatoryja źniavolenyja ŭ zonie źbirajuć poznamki. Da mianie ŭžo nie raz padychodzili i cikavilisia. Ja vietliva admaŭlaju, tłumaču, što adsyłaju kanvierty i paštoŭki dadomu i nie chaču ich psavać.

Ź nieźličonaha roju matylkoŭ-poznamak najbolej mnie padabajecca šviedskaja sieryja ź viazanym adzieńniem, upryhožanym hieamietryčnym arnamientam. Arnamient padobny da našaha, biełaruskaha: vostrakancovyja kvadratnyja zorki, kryžy, romby i pavuki na švedrach, šapačkach i škarpetkach. Ciopłyja viazanyja škarpetki z kaladnymi vastrakutnymi kryžami-zorkami na šviedskich poznamkach — moj lubimy malunak.

Listy da źniavolenaha — heta jak mastok i nitki suviazi ź śvietam. Praŭda, časam jana pracuje jak u toj historyi pra Jurasia Zareckaha, jakuju ja niadaŭna pačuŭ. Žyŭ niekali adzin taki niedareka ŭ vioscy pad Čačerskam. Pracavaŭ Jurka miesiac, zabiraŭ zarobak u kałhasnaj kasie i išoŭ basanož u Čačersk, boty kuplać. Doŭha vybiraŭ, novyja, spraŭnyja, kab usio było na miescy, i nabojki, i roŭnaje švo. Kuplaŭ Jurka boty, a potym zakidaŭ ich vysoka na telefonnyja draty i kłypaŭ nazad dadomu bosymi nahami. «Juraś! — pytajucca cikaŭnyja chłopcy, — a dzie tvaje novyja boty?» «Pa dratach pieradaduć», — adkazvaje bieskłapotny i zadavoleny Jurka.

Ci dakładna ja razumieju i adčuvaju toje, što mnie dasyłajuć znajomyja i nieznajomyja siabry? Ja sumniavajusia. Tym nie mienš usie hetyja «boty pa dratach» vyklikajuć u mianie mocnyja stanoŭčyja emocyi. Jany, jak tyja padporki dla dreva, jakoje staić na viatry, jak kaŭtok vady dla zaśmiahłaha. Jany ŭmacoŭvajuć duch, jany adprečvajuć rospač i paniavierku, jany palapšajuć nastroj. Listy — heta duchoŭnaja ježa dla źniavolenaha, heta virtualnyja vitaminy, jakija padsiłkoŭvajuć dumku i sens žyćcia.

Vialikaj łastaŭčynaj čaradoj laciać da mianie listy z usiaho śvietu. Soniečnymi zajčykami bliščać i zichaciać jany. Paštoŭki z naklejenym ptušynym pierjem, zapeckanyja dziavočaj pamadaj, stereaskapičnyja i takija, što raskładajucca ŭ abjomny siužet. Časam ja ŭjaŭlaju vializnaje dreva, musibyć heta klon, spres abviešanaje listami i paštoŭkami, dasłanymi mnie, jakija trapiečuć na viatry. Radasnaje dreva spadzievu i aptymizmu.

Jašče mnie paviedamlajuć, što častka listoŭ i amal sto tysiačaŭ podpisaŭ ludziej palacieli ŭ inšy dom. Cikava, a jak tam staviacca da ich: abyjakava, z prychavanym razumieńniem ci varožaściu? Ci prahladaje chto ich, dzie jany ŭvohule dziajucca? Čornyja dzirki kosmasu niekatorych damoŭ umiejuć chavać svaje tajamnicy. Jany bahata čaho ŭsmoktvajuć, zaciahvajuć u siabie i ničoha nie addajuć nazad. U tajamničym maŭčańni adčuvajecca pahroźlivaja niebiaśpieka ci razhublenaść.

Adkrytaść, ščyraść, dabrynia i spahada adnych, i zašpilenaść, złaślivaść i niedavier inšych. Pamiž hetymi dvuma polusami prabiahajuć duhi razradaŭ čałaviečaj enierhii, syplucca jarkija iskry pačućciaŭ. Dzieści tam, u niejkaj kropcy hetaj duhi, znachodžusia ciapier i ja.

Клас
1
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0
Kab pakinuć kamientar, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
Kab skarystacca kalendarom, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera