Znajści
Ałharytmičny łacinski varyjant
24.12.2004 / 13:00RusŁacBieł

Erych Maryja Remark

Dziŭny los Johana Bartka

Johan Bartok — ślesar i blachar — pražyŭ z žonkaj tolki piać miesiacaŭ. Paśla pačałasia vajna. Jaho adrazu mabilizavali i nakiravali ŭ aŭstryjski harnizon na miažu. U dzień adjezdu jon paradkavaŭ spravy: pieradavaŭ nievialičkuju kramku žoncy i čaladniku. Navat udałosia atrymać dźvie zamovy. Heta zaniało ŭvieś čas da abiedu; ale supakojvała dumka, što ŭsio budzie ŭładkavana sama mieniej da Kaladaŭ. Kali nasunuŭsia viečar, Bartok apranuŭ najlepšy kaścium i pajšoŭ z žonkaj da fatohrafa. Źbirajučysia, jany, spracavanyja za dzień, pahadzilisia, što durnaja heta zabava. Ale vajna prymušała na mnohija rečy zirnuć inačaj. Fatohraf prynios zdymki nastupnaj ranicaj da ciahnika. Bartok chacieŭ abrezać fota ścizorykam i ŭpchnuć pad nakryŭku kišennaha hadzińnika. Ale kartački byli bolšyja, čym jon čakaŭ. Tady Johan zusim adrezaŭ svoj partret i pakinuŭ tolki žončyn. Ciapier usio ŭtoŭpiłasia.

Połk Bartka chutka vypravili na front. Nastupleńnie pačałosia zimoj 1914-ha i było adbita ŭ žorstkim načnym bai. Vorah zrabiŭ flanhavy nastup i adrezaŭ try roty. Atočanyja baranilisia ceły dzień i kapitulavali, tolki kali skončylisia bojeprypasy. Siarod ich byŭ Bartok. Pałonnyja prabyli niekalki miesiacaŭ u pierasyłačnym lahiery. Bartok turbavaŭsia cełymi dniami. Jamu tak chaciełasia b viedać, što z žonkaj, ci jość novyja zamovy ŭ majsterni, jakaja ciapier musiła prynosić choć jakija hrošy. Ale va ŭsim lahiery nichto nie atrymlivaŭ listoŭ. Bartok rabiŭ adzinaje, što moh: sam pisaŭ dadomu, radziŭ, davaŭ adrasy ludziej, jakim moža spatrebicca kavanaja aharodža ci prybiralnia. Prykładna ŭ pačatku krasavika z pałonnych sabrali hrupu ŭ 1800 čałaviek i pieraviali na ŭźbiarežža. Bartok i jaho tavaryšy apynulisia siarod ščaśliŭcaŭ. Kali ich pahruzili na parachod, papaŭźli čutki, što paviazuć u lahier va Ŭschodniaj Azii. Paśla niekalkich dzion šlachu amal va ŭsich pačałasia marskaja chvaroba. Pałonnyja skupilisia ŭ ciažkaj atmasfery ciomnaha trumu i palili, pakul byli cyharety. Tolki praz paru vuzkich iluminataraŭ možna było akinuć vokam mora — tak i pazirali pa čarzie. Vada była błakitnaja i čystaja, časam u joj milhali biełyja płaŭniki abo cień vializnaj rybiny.

Kanvoj pastupova zrabiŭsia niadbajnym. Pałonnyja heta zaŭvažyli i pačali rychtavacca da buntu. Adny vysočvali, u jakim pamiaškańni składajuć zbroju, inšyja prychoŭvali ciškom nahieli, kavałki kanataŭ i nažy. Adnaje načy advažylisia. Try bambizy-untery viali hrupu pałonnych, u jakoj byŭ i Bartok, pa kajutnym trapie. Raptam padkanvojnyja, byccam katy, kinulisia na atarapiełych vartaŭnikoŭ, jakija nie čakali buntu. Imhnienna paadčynialisia luki, i pałonnyja apynulisia naviersie, na pałubie. Častku achovy razzbroili ŭ śnie, a rešta musiła zdacca. Tolki kapitan i dva aficery zaniali abaronu i pačali stralać. Troch pałonnych jany zabili z revalveraŭ. Ale kali paŭstancy ŭstalavali kulamiot, zdaŭsia i ciažka paranieny kapitan.

Pałonnyja zapatrabavali prystać u neŭtralnym porcie. Jany byli dobra ŭzbrojenyja i mieli pravijant, a niekatoryja i raniej byvali na mory. Były karabielny aficer uziaŭ kamandavańnie na siabie. Kožny dzień zajmalisia šychtavoj padrychtoŭkaj, a Bartok vučyŭsia kulamiotu. Novy kapitan prykinuŭ, što spatrebicca tydzień, kab dasiahnuć nastupnaha portu. Ale vyjšła inačaj. Na čaćvierty dzień nad dalahladam źjaviŭsia šery nizki abrys vajennaha karabla. Na ŭsich parach jon išoŭ naŭzdahon. Pałonnyja nie paśpieli navat jak śled padrychtavacca. Jany spadziavalisia pratrymacca da nadychodu nočy, a potym pad pokryvam tumanu i ciemry źniknuć, ale nia zdoleli. U ich byli tolki kulamioty, biaśsiłyja suprać krejsernaje brani. Za hadzinu boju šmat paŭstancaŭ palehła, astatnija vymušany byli ŭźniać bieły ściah. Karabielny aficer zastreliŭsia, kali pieršaja šlupka padyšła da bortu. Kapitan krejsera abychodziŭsia z pałonnymi nie jak z sałdatami, a jak ź miaciežnikami. Usich ich zavieźli ŭ niejkuju štrafnuju kaloniju na vyśpie. Niekatorych z začynščykaŭ rasstralali, siarod ich Michaela Chorvata, siabra Bartka. Jon pieradaŭ Bartku svoj hadzińnik i partmane. «Byvaj zdaroŭ, Johan, — skazaŭ jon i pacisnuŭ na raźvitańnie ruku. — Usio adno pamru tak ci inakš, usio roŭna pryjdziecca. Spadziajusia, ty vyžyvieš! Kali mama budzie jašče žyvaja, pieradaj joj hetyja rečy. Damovilisia?»

Astatnich pałonnych źvinavacili ŭ buncie. Kožny piaty atrymaŭ pažyćciovy termin, a astatnija — pa piatnaccać hadoŭ prymusovych rabot. Kali paličylisia, Bartku pašancavała: jon nia byŭ piatym.

«Piatnaccać hadoŭ, — padumaŭ Johan u pieršy viečar, ścišyŭšysia ŭ raspalenym kucie blašanaha baraku. — Piatnaccać hadoŭ. Ciapier mnie tryccać dva. Tady mnie budzie sorak siem». Jon vyciahnuŭ z-pad viečka hadzińnika fota žonki i doŭha razhladaŭ. Potym prytuliŭsia hałavoj da ściany i pasprabavaŭ zasnuć.

Praca była ciažkaj, a klimat zabojčym. Sto vosiemdziesiat čałaviek pamierli ŭ pieršy hod. U druhi — sto dziesiać. U čaćvierty Bartok pasiabravaŭ ź Vilčakam, sielaninam z Banatu. Na šosty hod Bartok jaho pachavaŭ. Na siomy hod straciŭ piarednija zuby. Na vośmy daviedaŭsia, što vajnie daŭno ŭžo kaniec. Na dziaviaty hod azyz. Na dziasiaty źbiehła šasnaccać čałaviek, ale paźniej ich schapili. Na dvanaccaty hod nichto ŭžo nie havaryŭ pra baćkoŭski dom. Śviet zvuziŭsia da pamieraŭ vyspy, žyćcio było pakutaj i hłybokim snom, tuha vyčarpałasia, bol prytupiŭsia, uspaminy nia mieli ŭłady nad biessensoŭnymi reštkami istot, što jak miortvyja valilisia ŭviečary, a naranak iznoŭ uzdymalisia, kab iści na pracu; vartaŭniki nie źmianialisia, vializnyja i poŭnyja ŭłady; vysokaj byli temperatura i adčaj.

Kali nahladčyk paviedamiŭ, što jany volnyja, jamu spačatku nie pavieryli. Da apošniaha dnia dumali, što zastanucca jašče na piać hadoŭ, — tak jany nie mahli ŭjavić, što značyć być volnym. Učorašnija viaźni sabrali svaje niachitryja manatki j pramaršavali ŭniz pa darozie da portu. Bartok jašče raz azirnuŭsia nazad. Tam, pierad barakam, stajali tavaryšy, jakija atrymali pažyćciovyja terminy źniavoleńnia. Jany moŭčki pazirali ŭśled. Pierad adjezdam Bartok pytaŭ u niekatorych, ci nie dasłać čaho z domu. «Zakryj lapu!» — adkazaŭ adzin i adyšoŭ. Druhi bolš ničoha nie razumieŭ. Ale pieršy, adyšoŭšy na paru krokaŭ, kryknuŭ: «My taksama vierniemsia!» Inšyja nie zvaruchnulisia. Jany tak i stajali, źbialełyja, i pazirali. Pa darozie da portu Bartok vyciahnuŭ hadzińnik. Fatazdymak byŭ na miescy, jon pažoŭk tak, što ničoha na im nielha było razhledzieć. Ale Bartok usio ž dastaŭ kartačku i pasprabavaŭ uspomnić. Jon tak daŭno nie rabiŭ hetaha, što ad niazvykłaści zakruciłasia hałava.

Na vialikuju ziamlu Johan jechaŭ z paraj svaich tavaryšaŭ. Jany ćviorda viedali, što ich radzima ciapier naležała krainie, ź jakoj raniej vajavali. Ziamla adyšła pa damovie — paktu ab miry. Jany nie razumieli hetaha, ale zahadzia źmirylisia. Bo dla ich za piatnaccać hadoŭ źmianiŭsia ceły śviet. Jany bačyli damy, vulicy, aŭtamabili, ludziej, čuli znajomyja imiony, ale ŭsio było čužym. Harady pavialičylisia, ruch pužaŭ, i ciažka było zrazumieć, što adbyvajecca navokał. Usio lacieła vielmi chutka. Byłyja pałonnyja pryzvyčailisia tolki pavolna razvažać.

Poŭny varyjant čytajcie ŭ papiarovaj i pdf-versii haety "Naša Niva"

(1931)

3 niamieckaj movy pierakłaŭ Arciom Arašonak

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0
Kab pakinuć kamientar, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
Kab skarystacca kalendarom, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
PNSRČCPTSBND
12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031